Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Wydawcy książek przestają się bać internetu

28-02-2007, 07:00

Wydawcy książek jak dotąd bali się internetu i nawet publikowanie kilkuwierszowych fragmentów książek budziło ich sprzeciw. Teraz zaczyna się to zmieniać. Dwa znaczące wydawnictwa - Random House oraz HarperCollins - udostępniły nawet narzędzia ułatwiające publikacje fragmentów książek na blogach.

Wydawnictwo Random House drukowało już dzieła takich pisarzy jak Danielle Steel, Norman Maile i Toni Morrison. Fragmenty dzieł tych pisarzy są dostępne poprzez klienta o nazwie Insight, który jest dostępny na stronie wydawnictwa.

Insight pozwala na przeglądanie wybranych stron danego dzieła, a także na wyszukiwanie poszczególnych słów w książce. Program wyświetli wyszukane słowa w kontekście. Po wciśnięciu przycisku "+" użytkownik otrzyma kod do wklejenia na stronę WWW lub bloga. Dzięki temu osoby odwiedzające jego stronę zobaczą przeglądarkę udostępnionych fragmentów i będą mogły szybko zakupić książkę.

Podobny nieco wcześniej zrobiło wydawnictwo HarperCollins, które udostępniło na swoich stronach funkcję Browse Inside. Pozwala ona również na przeglądanie fragmentów książek.

Charakterystyczne, niebieskie przyciski "Browse Inside" są dostępne pod zdjęciem w opisie książki. Obok dostępne są również fragmenty kodu do wklejenia na stronę w serwisie MySpace lub na inną stronę. Oczywiście dodanie kodu służy wyświetleniu "widgetu" do przeglądania na swojej stronie.

Przedstawiciele wydawnictw nie ukrywają, że bardzo liczą na to, iż popularne serwisy społecznościowe pozwolą im na znalezienie nowych klientów. Początkowo posunięcie to nie wydaje się żadną nowością, gdyż fragmenty książek możemy już od dawna oglądać w serwisie Amazon.com oraz w Google Book Search, jednak taki stan rzeczy wydawcom wyraźnie nie odpowiadał.

W listopadzie ubiegłego roku francuska organizacja zrzeszająca wydawców zażądała od Google odszkodowań za fragmenty książek, jakie pojawiły się w serwisie Google Book Search. Wydawcy uznali, że kalifornijska firma nie tylko łamie prawa autorskie, ale również nieestetycznie prezentuje wybrane fragmenty dzieł, a więc nie ma szacunku do słowa drukowanego.

Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: AP, Reuters